Na początku Wielkiego Tygodnia, kol. Krzysztof Żochowski zorganizował i poprowadził otwarte spotkanie on-line Sekcji Studentów i Młodych Lekarzy
Oddziału Mazowieckiego Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich, podejmując ważny temat czasu, jako zasobu, którego często nam brakuje. Przewodnikiem po tym jak znaleźć czas na wiele różnych aktywności i jednocześnie w pełni realizować się jako lekarz był przykład życia pierwszego świętego lekarza XX wieku prof. Józefa Moscatiego.
- Prezentacja:
Józef Moscati – lekarz, który miał czas
„Chorzy są obrazem Jezusa Chrystusa” – pisał św. Józef Moscati w swym duchowym dzienniku – „Wielu nieszczęśliwych przestępców i grzeszników trafia do szpitali z woli miłosiernego Boga, który pragnie ich ocalenia. Powołaniem sióstr, lekarzy, pielęgniarzy i całego personelu szpitala jest współpraca z tym nieskończonym miłosierdziem, pomagając, wybaczając, poświęcając się. Jakże my, lekarze jesteśmy szczęśliwi, jeśli zdajemy sobie sprawę, że poza ciałem mamy do czynienia z duszą nieśmiertelną, którą Ewangelia nakazuje nam miłować, jak siebie samego”
- Życiorys:
Profesor Uniwersytetu Neapolitańskiego – Józef Moscati (1880 – 1927) urodził się 25 lipca 1880 roku w Benevento. Pochodził z bardzo licznej rodziny, która na stałe zamieszkała w Neapolu. Po ukończeniu medycyny w 1903 roku rozpoczął pracę w szpitalu. Był bardzo utalentowany i szybko zdobywał kolejne specjalizacje. Jednak na pierwszym miejscu stawiał swoje życie wewnętrzne i wierzył w pomoc Boskiego Lekarza. Dlatego codziennie uczestniczył we Mszy świętej czerpiąc od Jezusa siły w wypełnianiu swego niełatwego powołania. Posługę chorym traktował jako misję powierzoną mu od Boga. Najuboższych leczył za darmo, oni okazywali mu największą miłość i przywiązanie. W liście do żony pacjenta napisał „Szanowna Pani, zwracam część honorarium, ponieważ wydaje mi się, że dała mi Pani za dużo. Oczywiście, od innych, którzy byliby rekinami, wziąłbym więcej, ale od ludzi pracy, nie. Mam nadzieję, że Bóg da radość wyzdrowienia Pani mężowi. Proszę uważać, żeby nie oddalał się od Boga i uczęszczał do źródła zdrowia (Komunii Świętej). Pozdrawiam Panią. G. Moscati” Profesor dał się wzywać jako lekarz nawet do dzielnic cieszących się złą sławą, zaułków niebezpiecznych dla samotnego przechodnia, ale ryzykował – nie odmawiał nigdy. Na ostrzeżenia przyjaciół odpowiadał: „Nie powinno się bać, gdy się idzie czynić dobro.”
Moscati pytany jak daje rade robić tyle rzeczy na raz; praca w szpitalu, studenci, konferencje, artykuły i przyjmowani po pracy pacjenci – skąd czerpie na to wszystko siły – tłumaczył: „Kto przyjmuje komunię świętą każdego ranka, ma ze sobą ładunek energii, która nie ulega wyczerpaniu”.
W swoim dzienniczku pisał: „Chorzy są obrazem Jezusa Chrystusa. Wielu nieszczęśliwych przestępców i grzeszników trafia do szpitali z woli Miłosiernego Boga, który pragnie ich ocalenia. Powołaniem sióstr, lekarzy, pielęgniarzy i całego personelu szpitala jest współpraca z tym nieskończonym Miłosierdziem, pomagając, wybaczając, poświęcając się. Jakże my lekarze, jesteśmy szczęśliwi, jeżeli zdajemy sobie sprawę, że poza ciałem mamy do czynienia z duszą nieśmiertelną, którą Ewangelia nakazuje nam miłować jak siebie samego”.
Często powtarzał chorym: „niech się pan wyspowiada… powierzcie się Bogu… pomyślcie o duszy nieśmiertelnej… Bóg jest Panem duszy i ciała”; Jego studenci wspominali, że: „Wszystkich chorych pytał, czy są w stanie łaski Bożej, czy uczęszczają do sakramentów, czy są w zgodzie z własnym sumieniem. Słowem, leczył najpierw dusze, a następnie ciała tych, którzy zgłaszali się do niego”. Upominał chorego: „Dlatego, że nie był pan u spowiedzi, nie wyzdrowieje pan. Bóg w taki sposób panu o tym przypomina„. Wyjaśniał to; „Jest to mój nawyk mówienia do chorych o innych sprawach niż ciało, ponieważ oni mają również duszę..”.
Moscati uczył swoich młodszych kolegów: „Nie nauka, ale miłosierdzie przemieniło świat… Cieszę się, że zachowujecie coś ze mnie z powodu daru duchowego, który umacnia mnie… Jesteście we mnie obecni. Całuję was w Chrystusie”. W liście do kolegi Moscati ujawnia co jest szczęściem i spełnieniem i radością leczącego: „Błogosławieni jesteśmy, my lekarze, jeżeli pamiętamy, że obok ciał mamy przed sobą dusze nieśmiertelne, względem których posiadamy ewangeliczny nakaz, żeby kochać je jak siebie samego. W tym zawiera się satysfakcja, żeby nie czuć się uzdrowicielem choroby fizycznej (I dodaje ze szczyptą ironii: przede wszystkim, kiedy sumienie upomina nas, że choroba fizyczna samoistnie ustąpi!).”
Ten pracowity włoski lekarz, naukowiec, docent uniwersytetu w dziedzinie fizjologii człowieka i chemii fizjologicznej zmarł nagle 12.04.1927 r. w Neapolu. W czasie uroczystości beatyfikacyjnych w 1975 roku, papież Paweł VI powiedział o nim: „Postać Józefa Moscatiego potwierdza, że powołanie do świętości jest skierowane do wszystkich. Ten człowiek uczynił ze swego życia dzieło ewangeliczne. Był profesorem uniwersytetu. Zostawił wśród swoich uczniów pamięć niezwykłej wiedzy, ale przede wszystkim prawości moralnej, czystości wewnętrznej i ducha ofiary”. Cudem kanonizacyjnym Moscatiego stał się przypadek młodego robotnika, Giuseppe Montefusco, umierającego na białaczkę, którego matce przyśnił się lekarz w białym kitlu. W kościele Gesù Nuovo rozpoznała jego twarz jako błogosławionego Giuseppe Moscatiego. Odtąd zaczęła modlić się za wstawiennictwem neapolitańskiego doktora i wkrótce jej syn odzyskał w pełni zdrowie i wrócił do pracy. Józef Moscati został kanonizowany przez Jana Pawła II 25-X-1987 roku. Kościół wspomina św. Józefa Moscatiego 12 kwietnia.
- Polecamy film o św. Józefie Moscatim: